"Po tych wszystkich latach, wiesz, że się nie zmieniłeś! »
A gdyby to była prawda? Co by było, gdyby o Traktacie Rzymskim ustanawiającym Europejską Wspólnotę Gospodarczą można było powiedzieć, że po sześćdziesięciu latach od jego przyjęcia, tak naprawdę nic się nie zmienił.
Oczywiście była ona wielokrotnie przerabiana, interpretowana i znacznie poszerzana, a do niej dołączano inne teksty o równorzędnej randze.
Ale zasadniczo nie zmieniła się ona w tym, co mówi nam o europejskiej rzeczywistości prawnej, którą zamierzała zbudować.
Prawdziwy" charakter prawa europejskiego
Prawo europejskie jest prawem oryginalnym, wysoce wyspecjalizowanym, ze swej natury niekompletnym, które uczyniło normatywną interakcję z prawem międzynarodowym i krajowym jednym z podstawowych źródeł jego konstrukcji.
Taki właśnie jest, naszym zdaniem, prawdziwy charakter prawny prawa europejskiego (wyjaśnienie tego podejścia zob., we współautorstwie z S. Robin-Olivier, Droit européen, 2nd ed. PUF, 2011).
Oryginał: nie da się zrozumieć prawa europejskiego, jeśli zastosuje się do niego, nie szczędząc lub nie wyjaśniając, konstrukcje prawne, które zostały zmobilizowane (bardzo niedawno w historii ludzkości) dla postaci prawa międzynarodowego i prawa krajowego.
wysoce specjalistyczne: zasada specjalizacji, polaryzacja jego konstrukcji wokół realizacji różnych przestrzeni (w tym historycznej przestrzeni rynku wewnętrznego, do której dodano w szczególności przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości) sprawiają, że prawo europejskie jest prawem wysoce specjalistycznym, jeśli porównać je ze starszymi dziedzinami, takimi jak ogólne prawo międzynarodowe, prawo konstytucyjne, prawo administracyjne czy nawet krajowe prawo cywilne
Zasadniczo niekompletne: jeśli rozpatrywać prawo europejskie samo w sobie, można bez wątpienia bronić poglądu, że aspiruje ono, jak każdy system, do bycia kompletnym (kompletne i spójne systemy przepisów, systematyczne środki odwoławcze); z drugiej strony, jeśli spojrzeć na decydujący dla życia prawa etap jego stosowania, nietrudno zauważyć, że w ogromnej większości przypadków prawo europejskie nie dostarcza samo rozwiązań z następujących powodów
Opiera się ono na normatywnych interakcjach z prawem krajowym i międzynarodowym: błędem jest sądzić, że prawo europejskie może być praktykowane w sposób całkowicie odizolowany, bez uwzględnienia otaczającego je środowiska międzynarodowego i krajowego. Normatywne interakcje z tymi zewnętrznymi źródłami odgrywają istotną rolę w budowie europejskiego systemu prawnego. Niewiele jest sytuacji, w których gra toczy się sama (prawo europejskie). Co najmniej grają w nią dwie osoby (europejsko-narodowa lub europejsko-międzynarodowa), a w przypadku wszystkich naprawdę ważnych tematów gra toczy się najczęściej w trzy osoby (krajowa, międzynarodowa i europejska).
Pokusa sprowadzenia prawa europejskiego do prawa międzynarodowego
Spośród innych dyskusji na temat charakteru prawnego prawa europejskiego znana jest nam walka między internacjonalistami (publicystami) a europeistami (publicystami) w kwestii trywializacji (dla jednych) lub autonomizacji (dla innych) prawa europejskiego.
We Francji można powiedzieć, że te wymiany, które często są bardzo bogate, osiągnęły swoje apogeum pod koniec lat 90. (patrz w szczególności przyjacielska kontrowersja między A. Pellet (Les fondements juridiques internationaux du droit communautaire, Collected Courses of the Academy of European Law, 1997, t. I, s. 1). V, Księga 2, s. 193) i D. Simon (Les fondements de l'autonomie du droit communautaire, Droit international et droit communautaire: perspectives actuelles, Pedone, 2000, s. 207).
Pokusa sprowadzenia prawa europejskiego do postaci konstrukcji prawa międzynarodowego została więc tam zdemaskowana i pozostaje mocno zakorzeniona, nawet jeśli dziś jest niewątpliwie mniej dyskutowana w prawie międzynarodowym publicznym, a w prawie międzynarodowym prywatnym jest przedmiotem dyskusji kropka w kropkę.
Pokusa sprowadzenia prawa europejskiego do prawa krajowego
Inna tendencja zaznaczyła się w życiu prawa europejskiego zbudowanego na podstawie Traktatu Rzymskiego. Polegała ona na uznaniu, że prawo europejskie zyskałoby na jakości i skuteczności, gdyby udało mu się przybrać szaty prawa krajowego.
Kulminacją tej tendencji była propozycja Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy, w którym bardzo często pojawiały się odniesienia do krajowego słownictwa prawnego (konstytucja, prawo itp.). Jednak wiele inicjatyw pojawiło się również w innych dziedzinach: wzmianka o europejskim kodeksie cywilnym, który miałby zastąpić krajowe kodeksy cywilne, wspólne europejskie prawo sprzedaży o charakterze prawnym lub dostęp do europejskiego wymiaru sprawiedliwości, pod każdym względem równoważny z dostępem do wymiaru sprawiedliwości w danym kraju itp.
Sześćdziesiąt lat później... trzymając się (prawdziwego) charakteru prawa europejskiego
Sześćdziesiąt lat później można powiedzieć, że wszystkie te próby zredukowania europejskiej rzeczywistości prawnej do międzynarodowej lub krajowej rzeczywistości prawnej, głównie ze względu na ich uprzednie istnienie, nie powiodły się.
Nie zaprzeczono wyjątkowości prawa europejskiego w stosunku do prawa międzynarodowego, a nadchodzące doświadczenie Brexitu da nam ponownie możliwość, poprzez tę tytaniczną pracę dekonstrukcji, dokładnego zmierzenia, co oznacza wyjątkowość prawa europejskiego.
Niemożliwa zmiana rozmiaru konstrukcji prawa europejskiego na format krajowy wyjaśnia dotychczasowe porażki lub wielkie trudności, jakie napotykają inicjatywy, które są karmione tą iluzją.
Traktat rzymski jest nadal aktualny, sześćdziesiąt lat później... ze swoim pierwotnym, wysoce wyspecjalizowanym modelem, zasadniczo niekompletnym, który uczynił normatywne interakcje z prawem krajowym i międzynarodowym jedną z głównych sprężyn jego konstrukcji.
Spotkajmy się znowu... za czterdzieści lat, żeby o tym porozmawiać!
Jean-Sylvestre Bergé, profesor Uniwersytetu w Lyonie, Institut universitaire de France