Brexit i jego konsekwencje z międzynarodowego punktu widzenia, sprawozdanie z seminarium zorganizowanego w UAM
15 stycznia 2021Wielka Brytania głosowała 23 czerwca 2020 r. za opuszczeniem Unii Europejskiej, ale nie jest jeszcze jasne, co tak naprawdę będzie oznaczać droga do Brexit. Po tym głosowaniu nastąpił okres niepewności co do stosunków między Wielką Brytanią a Europejczykami. Konferencja z 9 września 2020 r., zorganizowana przez departament prawa prywatnego międzynarodowego w Universidad Autónoma de Madrid (UAM), rzuca nieco światła na Brexit i jego konsekwencje prawne z międzynarodowego punktu widzenia. Podczas tego dwujęzycznego i interdyscyplinarnego spotkania eksperci zadawali pytania dotyczące kilku aspektów prawa.
Niniejszy artykuł podsumowuje argumenty tej Konferencji i ma na celu ponowne przedstawienie jej głównych punktów. W następnych liniach zwracamy szczególną uwagę na kwestie prawa prywatnego międzynarodowego. W szczególności zajmujemy się potencjalnym ożywieniem konwencji brukselskiej, a także losem brytyjskich orzeczeń w przypadku, gdyby Brexit stał się rzeczywistością.
Po głosowaniu w dniu 23 czerwca 2020 r., w którym Wielka Brytania wyraziła gotowość do opuszczenia Unii Europejskiej, nastąpił okres głębokiej niepewności co do przyszłości stosunków euro-brytyjskich.
Seminarium, zorganizowane 9 września 2020 r. przez Departament Prawa Prywatnego Międzynarodowego Universidad Autónoma de Madrid (UAM), było okazją do przerwy w refleksji nad skutkami prawnymi Brexitu z perspektywy międzynarodowej. Organizatorzy mogli liczyć na obecność trzech renomowanych ekspertów: profesora Burkharda Hessa (dyrektora Instytutu Maxa Plancka w Luksemburgu), profesora Marty Requejo Isidro (współpracownika naukowego Instytutu Maxa Plancka w Luksemburgu i profesora gościnnego UAM) oraz profesora Javiera Díeza-Hochtleinera (właściciela Katedry Międzynarodowego Prawa Publicznego UAM).
Dzięki obecności na stronie Alexii Pato, współtwórczyni blogdroiteuropéen, oto podsumowanie najważniejszych wydarzeń. Dodaliśmy jeszcze kilka osobistych zmian.
Brutalne zerwanie stosunków między Wielką Brytanią a Unią Europejską?
Seminarium rozpoczęło się od kwestii przyszłości stosunków między Zjednoczonym Królestwem a Unią Europejską. Według opinii mówców, dwa scenariusze wyrażałyby ciągłość.
- Scenariusz 1: Utrzymanie rynku wewnętrznego. Konkretnie oznacza to przystąpienie do Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA), połączone z ratyfikacją Porozumienia ustanawiającego Europejski Obszar Gospodarczy (EOG), zgodnie z modelem norweskim lub islandzkim. Rozwiązanie to ma wadę polityczną polegającą na tym, że wymaga od Wielkiej Brytanii przestrzegania zasad jednolitego rynku przy jednoczesnym ograniczeniu jej możliwości wpływania na proces opracowywania norm europejskich. Scenariusz 2: Wyjście z rynku wewnętrznego. Zgodnie z tym scenariuszem Zjednoczone Królestwo mogłoby negocjować ramową umowę o wolnym handlu z UE (jak zrobiła to Kanada) lub po prostu przystąpić do EFTA, a następnie negocjować umowy sektorowe (jak zrobiła to Szwajcaria). To rozwiązanie, które z pewnością zadowoliłoby obóz suwerenności, ma tę wadę, że w przyszłych negocjacjach w centrum uwagi stawia narodowe interesy gospodarcze, uniemożliwiając rzutowanie treści przyszłych umów. Co na przykład z regulacją działalności finansowej, która jest ważnym tematem debaty publicznej wokół Brexitu?
Ewentualne wskrzeszenie konwencji brukselskiej z 1968 r.
W dalszym ciągu na temat przyszłości stosunków w zakresie instrumentów, dyskusja skupiła się następnie na prawie prywatnym międzynarodowym. Niektórzy uczestnicy argumentowali, czytając krzyżowo szereg postanowień, że konwencja brukselska z 1968 r. może zostać wskrzeszona. W rzeczywistości na mocy art. 68 rozporządzenia brukselskiego rozporządzenie to "zastępuje" konwencję brukselską; natomiast na mocy art. 80 rozporządzenie Bruksela I bis "uchyla" swoją poprzedniczkę. Ta różnica w warunkach sugeruje, że konwencja mogłaby być stosowana w praktyce.
Idąc podobnym tokiem rozumowania, niektórzy uważają, że konwencja jest autonomicznym instrumentem europejskiego prawa pierwotnego. W związku z tym wdrożenie art. 50 TUE nie miałoby wpływu na jego ważność. Aby mieć tego pewność, należy pamiętać, że zasady międzynarodowego prawa traktatowego zawsze były stosowane do konwencji. Na przykład nowe państwa członkowskie zawsze musiały go ratyfikować, a do nadania Trybunałowi Sprawiedliwości uprawnień do dokonywania wykładni tekstu konwencji konieczny był specjalny protokół.
Jednak inni mówcy wykluczyli możliwość odrodzenia się konwencji, uważając wręcz przeciwnie, że tekst ten stanowi integralną część europejskiego gmachu normatywnego. Rozumowanie jest instytucjonalne. Konwencja została wówczas przyjęta pod egidą art. 220 Traktatu Rzymskiego i jako taka spełnia cele współpracy sądowej w sprawach cywilnych. Jest jeszcze jeden, bardziej prozaiczny argument. Ponieważ konwencja ta nigdy nie miała zastosowania do państw trzecich, Brexit sprzeciwiłby się jej zastosowaniu do Zjednoczonego Królestwa.
Pustka prawna pozostawiona przez rozporządzenie Bruksela I bis.
Niektórzy uczestnicy wyrazili wątpliwości co do systemu uznawania orzeczeń wydanych przez sądy brytyjskie na mocy rozporządzenia Bruksela I bis. W szczególności, co dzieje się z orzeczeniem wydanym przez sądy angielskie w ciągu 2020 r., podlega ono przepisom europejskim, których uznanie lub wykonanie następuje po wejściu w życie Brexit?
Jak argumentowali niektórzy mówcy, wyroki wydane przez brytyjskiego sędziego na mocy rozporządzenia Bruksela I bis mogłyby korzystać ze specjalnego statusu. W ten sposób nie podlegałyby one różnorodności krajowych przepisów dotyczących uznawania orzeczeń, ale nadal korzystałyby z systemu europejskiego, który jest ujednolicony i korzystniejszy dla przepływu orzeczeń. Pogląd ten opiera się na fakcie, że przedmiotowe wyroki zostały wydane w kontekście zintegrowanej przestrzeni sądowej.
Można przekonać się do tego poglądu, czytając same teksty. Zgodnie z art. 39 rozporządzenia brukselskiego orzeczenia pochodzące z państwa członkowskiego podlegają uproszczonemu systemowi uznawania i wykonywania na terytorium Unii. Jeżeli jednak Zjednoczone Królestwo wyda wyrok przed Brexitem, czyni to w ramach swoich kompetencji jako państwo członkowskie. Należy zatem przyjąć, że orzeczenia takie powinny być uznawane i wykonywane w ramach systemu brukselskiego nawet po wejściu w życie Brexit. Podobnie art. 66 rozporządzenia brukselskiego stanowi, że rozporządzenie to ma zastosowanie do wszelkich skarg wniesionych po dniu 10 stycznia 2015 r. Momentem decydującym jest zatem moment wniesienia powództwa, a nie moment uznania lub wykonania, który nie wymaga już rozprawy sądowej (chyba że zostanie stwierdzona podstawa nieuznania w art. 45 rozporządzenia).
Powołano się również na art. 70 Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów, który przewiduje zachowanie praw nabytych po wygaśnięciu traktatu. Uogólnienie zakresu tego tekstu, choć dotyczy on jedynie stosunków między państwami, pozwala nam wspomnieć o jednym z głównych wyzwań, jakie stawia przed nami Brexit. Kwestia, czy należy ustanawiać szczególne zasady, czy też nie, lub czy należy myśleć o ustawie przejściowej, nie pojawia się tylko w odniesieniu do orzeczeń. Jak zamierzamy wyobrazić sobie reżim mający zastosowanie do statusu brytyjskich podmiotów prawnych, które korzystały ze swobód europejskich, oraz do stosunków, w które są zaangażowane? Część problemu mogłaby zostać rozwiązana, gdyby spojrzeć na nią z punktu widzenia praw nabytych. Jaki byłby próg, przy którym sytuacje utworzone na mocy prawa europejskiego byłyby uznawane za prawa nabyte przez podmioty prawa brytyjskiego? Można bowiem uznać, że gdy strony zamierzają dochodzić swoich praw, czynią to z oczekiwaniem, że sytuacja, którą wcześniej i regularnie tworzyły, zostanie uznana. Oczekiwania te zostaną prawdopodobnie wzięte pod uwagę podczas negocjacji umowy o wyjściu (art. 50 TUE).
Ale niektórzy uczestnicy pozostają sceptyczni. Jak stwierdzono w art. 50 TUE, stosowanie prawa europejskiego, a tym samym art. 39 rozporządzenia, ustaje z chwilą wejścia w życie umowy o wyjściu. Jedynie przyjęcie przepisów przejściowych w ramach tej umowy umożliwiłoby wówczas utrzymanie pewnego systemu ułatwionego uznawania i wykonywania orzeczeń.
Koniec wkładu prawa powszechnego w prawo Unii.
Wreszcie, to właśnie w prawie porównawczym Brexit może być godny pożałowania, ponieważ może oznaczać koniec wkładu prawa powszechnego w rozwój prawa Unii. To właśnie w tym kontekście mówcy odnieśli się do bardzo prawdopodobnego wyzwania dla quasi-monopolu Londynu w zakresie rozwiązywania sporów handlowych. Korzystając z obecnej sytuacji gospodarczej, Niemcy rozważyłyby przekształcenie regionu "I Hesja" w "gorący punkt" do rozstrzygania takich sporów. To postawiłoby ją w bezpośredniej konkurencji z państwami takimi jak Holandia. W ten sposób powstaje konkurencja między państwami aspirującymi do przyjęcia kolejnej stolicy rynku sporów sądowych na swoim terytorium.
Więcej informacji można znaleźć w artykule "Post-Brexit: Europejska normalizacja i Wielka Brytania" Vlada Titerlea i Petera Olivera "The Interface between the Withdrawal Agreement under Article 50(2) and the UK's Future Relationship with the EU: the Content and the Timing".